Tomson i Baron bez ogródek przyznają "daliśmy ciała". Zresztą nie tylko oni mogą mieć do siebie pretensje. Pozostałe gwiazdy też nie były bez winy. Chodzi o występ Marceliny Kopyt w "The Voice of Poland". Mimo znakomitego wykonania, żaden z trenerów nie nacisnął przycisku, nie dając wokalistce szans na dalszy udział w programie.
I nigdy się przy tym nie bawiliście?
BARON: Pytasz, ile razy? Zero.
TOMSON: Ja nawet mniej niż zero.
A jak was urzekł fenomen międzynarodowego przeboju 2012, "Gangnam Style"?
TOMSON: Tu jest przynajmniej wartość muzyczna. Sam beat też jest fajny.
BARON: Facet, który to zrobił jest komikiem i ta kreacja w piosence jest jego jakąś 78. kreacją, która akurat miała epickie tąpnięcie. A chłopaki z Weekedndu są na poważnie i to jest najbardziej przerażające.
TOMSON: Najgorzej jak masz strój klauna tak mocno przyklejony do skóry, że go potem nie możesz zdjąć.
Tomson, a co z twoją płytą – solową?
TOMSON: Zbieram muzykę. Czekam na jakiś zwarty okres czasowy, bo pomysły są. Ale spokojnie. Wcześniej jeszcze DVD z Afromental będzie.
BARON: Z koncertu, jaki zagraliśmy w maju 2012 na olsztyńskiej Kortowiadzie dla 40 tysięcy fanów.
A z drużyną z "Bitwy na głosy" coś wspólnie robicie?
TOMSON: Mamy stały i serdeczny kontakt. Wymieniamy się nie tylko muzycznymi spostrzeżeniami.
BARON: Ostatnio wystąpiliśmy wspólnie na finale Wielkiej Orkiestry w Olsztynie. Odpaliliśmy "Rock'n'Roll and Love" i był czad.
Jest szansa, że jak wznowią "Taniec z gwiazdami", to wystąpicie jako para?
BARON: Kuszące, ale jednak nie. Bo my robimy muzykę, a nie łamańce na parkiecie.
TOMSON: Chyba że w teledysku.
Cały wywiad na stronie Onetu